#MEAPREZENTACJE – Rozmowa z Małgorzatą Wójcik w ramach warsztatów Polish Rising Music Stars

#MEAPREZENTACJE – Rozmowa z Małgorzatą Wójcik w ramach warsztatów Polish Rising Music Stars

meaprezentacje-rozmowa-z-malgorzata-wojcik-w-ramach-warsztatow-polish-rising-music-stars
Małgorzata Wójcik; fot. Piotr Pawlak

Małgorzata Wójcik – skrzypaczka, laureatka I miejsca w konkursie Polish Rising Music Stars, studentka Akademii Muzycznej im. Stanisława Moniuszki w Gdańsku oraz Univeraitat fur Musik und darstellende Kunst Wien. Odkąd pamięta chciała grać na skrzypcach. Najlepiej czuje się na scenie. Otwarta na świat idzie przez życie z muzyką, czerpiąc inspiracje z każdego dnia. W rozmowie opowiada, jaką wartością w jej życiu jest muzyka. Mimo młodego wieku jest postacią rozpoznawalną na rynku muzycznym, a jej temperament i miłość do muzyki są widoczne w każdym wykonaniu i działają na publiczność jak magnes.

Marlena Wieczorek: Dlaczego została Pani muzykiem?

Małgorzata Wójcik: Bo zawsze chciałam nim być. Kiedy pierwszy raz usłyszałam dźwięk skrzypiec, poczułam gdzieś wewnątrz, że kocham ten instrument. Poprosiłam rodziców, aby wysłali mnie do szkoły muzycznej. Sama z siebie dążę do bycia najlepszą wersją siebie i bardzo lubię to uczucie, kiedy widzę efekty mojej pracy. Kiedy ktoś podziękuje mi za zagranie jakiegoś utworu, czuję, że to ma sens, bo przez sztukę można dać ludziom chwilę wytchnienia lub radości. A jeśli chodzi o mnie, to zwyczajnie kocham to uczucie, kiedy mogę kogoś wzruszyć lub zagrać wirtuozowsko i pokazać moje techniczne umiejętności.

Mar.W.: Od pierwszej miłości do instrumentu po bycie studentką gdańskiej i wiedeńskiej uczelni – to wspaniała droga do udoskonalanie siebie… Jakie, na pierwszy rzut oka, różnice widzi Pani w polskim systemie edukacji i austriackim?

M.W.: W Polsce dzieci mają dobre warunki do rozwoju, bo mogą uczyć się grać za darmo (oczywiście ich rodzice muszą mieć pieniądze na instrumenty, kursy, konkursy, itp.). Za granicą większość osób, zanim pójdzie na studia, uczy się prywatnie. Miałam to szczęście, że bardzo lubiłam moją szkołę i uważam, że system nauczania na poziomie I i II stopnia jest w porządku. Natomiast jeśli chodzi o uczelnie wyższe, to w Wiedniu studiują studenci praktycznie ze wszystkich krajów, dlatego poziom jest wyższy, bogatszy przepływ doświadczeń i inspiracji, ale też pieniądze na kulturę są inne, niż w Polsce. Codziennie można iść na koncert do Musikverein lub Konzarthaus’u, albo do przepięknej opery.

Mar.W.: A po studiach chciałaby Pani…

M.W.: Moim marzeniem jest bycie koncertującą skrzypaczką. Grać solo, ale również kameralnie, najlepiej w trio fortepianowym lub kwartecie smyczkowym. Jeżeli w późniejszych latach będę potrzebować zmiany, chciałabym zostać koncertmistrzem w orkiestrze symfonicznej, ale z chęcią podejmę też pracę pedagogiczną, bo bardzo lubię uczyć.

Mar.W.: Co czuje koncertująca skrzypaczka, wychodząc na scenę?

M.W.: Radość, że kolejny raz będę mogła przekazać swoje emocje, grając dla ludzi. Czuję też motywację i odpowiedzialność, żeby wszystko było jak najpiękniejsze. Jeśli pojawiam się na scenie z pianistą lub zespołem, to jest jeszcze ciekawiej, bo mogę współodczuwać emocje moich kompanów.

Mar.W.: Jakim muzyczne wspomnieniem chciałaby się Pani z nami podzielić?

M.W.: Właściwie całe moje życie to jedno wielkie muzyczne wspomnienie, ale teraz, w okresie pandemii, silnie utkwił mi w pamięci mini koncert w Wiedniu, który odbył się w czerwcu 2020. Graliśmy Divertimento Mozarta podczas akcji dla sztuki na Maria-Theresien-Platz. Po ponad trzymiesięcznej przerwie od występów mogłam spotkać się ze znajomymi muzykami i już samo strojenie instrumentów wywołało we mnie silne emocje, a brawa od publiczności nigdy nie były tak ważne, jak wtedy. Niemalże zapomniałam, że kiedyś oklaski były rzeczą oczywistą, a tamtego dnia mnie zaskoczyły. Koronawirus zabrał muzykom publiczność i tamte brawa były dla mnie pięknym prezentem, którego długo nie zapomnę.

Mar.W.: Czym jest dla Pani muzyka?

M.W.: Jest dla mnie jak oddech. Bez niej nie mogę żyć. Jest wytchnieniem, pasją, pięknem w czystej postaci, inspiracją i środkiem wyrazu.

Mar.W.: Dlaczego muzyka jest ważna dla świata?

M.W.: Bo pomaga żyć. Łączy ludzi, inspiruje, przekazuje ważne wartości, uwrażliwia, poprawia humor, daje możliwość zabawy – można się przy niej śmiać, ale można i płakać.

Mar.W.: Gdybym była muzyką, to…

M.W.: …byłabym symfonią Brahmsa. Pełną, rozbudowaną, odważną, głośną, ale też miejscami spokojną, zdystansowaną i przykuwającą uwagę.

Organizator: Fundacja Ars Sine Qua Non
Partnerzy: Stowarzyszenie Artystów Zdolni do wszystkiego, POLMIC.PL – Polskie Centrum Informacji Muzycznej, Nadbałtyckie Centrum Kultury – Instytucja Kultury Samorządu Województwa Pomorskiego, Kampania społeczna Save the Music, MEAKULTURA.pl, Fundacja Meakultura, przesluchania.com
Dofinansowano ze środków Narodowe Centrum Kultury w ramach programu „Kultura w sieci”

Wesprzyj nas

0
    0
    Twój koszyk
    Twój koszyk jest pustyPowrót do sklepu